Znacie to powiedzenie? Ja znam je
od dzieciństwa gdy starszyzna zaczynała marudzić jak to im było wspaniale w PRL-u,
ale za to gorzko podczas wojny. Oczy reszty słuchaczy wywracały się machinalnie
i wnet padało magiczne sformułowanie: Nie pierz o wojnie jak jest spokojnie!
Właśnie dzisiaj doszedł do mnie
głębszy sens tego powiedzenia. Nie chcę narzekać ale pragnę przybliżyć wam
prawdę. Jeżeli zaczynacie swoje pierwsze kroki w krainie słowa, a papier lub
arkusz Worda zapełnia się powoli pięknymi słowami to zatrzymajcie się na
chwilę. To, co wam powiem, to prawda i od nikogo więcej tego nie usłyszycie, a
moje słowa zapewne odbiją się echem w przestworzach i dostanę negatywnym
rykoszetem w samo serce.
Pisząc swoją pierwszą powieść
byłam tak zafascynowana, że zatraciłam się w innym świecie. Wklepując ostatnia
kropkę na końcu zdania, poczułam się spełniona. Do napisania książki natchnęły
mnie sny, i moje miasto, a dokładniej obrastające w zielonkawy bluszcz kamienice.
Piękny widok, część tego widoku przeniosłam właśnie do powieści ale to tylko
maleńka kropelka, która składa się na morze, jakim jest książka.
Okładka była dla mnie niewiadomą,
nie miałam pomysłu co na niej umieścić. Chciałam, by miała głębszy sens gdy
czytelnik dojdzie do finału. To właśnie ta nieskomplikowana, banalna okładka
osnuta czernią i kilkoma płatkami śniegu tworzy całość książki. To klucz do
odpowiedzi zawartej w środku.
![]() |
Ebook Płatki śniegu w wersji elektronicznej. |
Ale nie o tym mowa.
Napisałam, wydałam ebooka i
wydrukowałam kilkanaście egzemplarzy (bo na tyle było mnie stać gdy miałam jeszcze
pracę) by wysłać na rozmaite konkursy. Uradowana, wypełniłam kilka formularzy
zgłoszeniowych na konkursy, jedne były dla debiutantów inne dla wszystkich
pisarzy. Zamknęłam komplety książek i zgłoszeń w kartonowych pudłach i wyłożyłam
pieniążki na wysyłkę.
![]() |
Wersja książkowa Płatków śniegu. |
Wiecie, że potrzeba kilku
miesięcy, by kapituła wyznaczyła kilka książek do kolejnego etapu, który zazwyczaj
jest finałem.
W między czasie napisałam drugą
część książki, utrzymaną w konwencji Płatków śniegu, ale to już był typowy
sci-fi. Przeredagowałam i zamknęłam plik. Zabrałam się za pisanie thrillera, skończyłam
go, a następnie napisałam powieść szpiegowską. Teraz jestem na końcu piątej
książki i mam szkice na kolejne sześć. Jestem na „fali”. Tylko że wszystko
czeka na wydanie, czeka na swój moment, by zaistnieć.
Nagle obudziłam się i zaczęłam
sprawdzać niecierpliwie strony konkursowe. I w jednej chwili poczułam jakby
ktoś dał mi w pysk, a następnie zlał lodowata wodą. Nie byłam rozczarowana tym,
że nie dostałam się do kolejnych etapów, miałam świadomość, że powieści
sci-fi nie są promowane a kapituły składają się z tych co lubią pieprzyć o wojnie. I tak było z każdym
konkursem.
Tutaj przestroga dla was i rada (chyba).
Jeśli macie zamiar zasłynąć przez
konkurs, niestety musicie pieprzyć o wojnie! Tak! Dobrze czytacie i nie musicie
przecierać oczu czy okularów. Większość konkursów wygrywają książki nakierowane
na dzieje II wojny światowej. Auschwitz, holokaust, zbiór wierszy o tym jak
było źle i ciężko. Wszystko nasycone tematyką przeszłości, szarości i
brutalności, na którą już za przeproszeniem rzygam.
Wiecie, pięć lat temu pozbyłam
się telewizora z domu i czuję się wspaniale, czuję, że mój umysł jest wolny od
obłudy i dwulicowości, od narzucania mi czyjegoś zdania. Kolory na dworze stają
się intensywniejsze a zapachy bardziej wyraziste. Dlaczego mam patrzeć wstecz jeśli
mam przed oczami piękno? Pamięć się należy, ale bez przesady, czytając ten artykuł
jesteś w 2018 roku!
Więc: wojna lub zmowa kapituły nad znanymi nazwiskami.
Tak znowu dobrze czytacie.
Śledząc konkursy w danym roku zdziwiło mnie bardzo, że każdy jeden był odbiciem
drugiego. Większość konkursów typowało te same nazwiska i te same tytuły, nić
świeżego i nowoczesnego, tylko przejedzone nazwiska i przeszłość. Kapituła zatrzymała
się w czasie (przeszłym).
Kilka słów o debiutantach w konkursie.
Super sprawa, ale jest jedno ALE.
Powiedzcie mi jaki sens ma przeprowadzanie konkursu dla debiutantów jeśli
komisja wybiera książki osób, które tak naprawdę nie są debiutantami? W dodatku
osoby znane w świecie literatury są wynoszone na piedestał przez lokalne media
w konkursach, które mają na celu wyłonienie świeżego powiewu w świecie książek,
nokautując tym samym cel przedsięwzięcia. Nie będę się na ten temat wypowiadać.
Mój szok na całą tę sprawę nabrał
takiego rozmiaru, że postanowiłam coś zmienić i zmienię, obiecuję to sobie i Wam
debiutanci, bo do Was kieruję ten artykuł. Gdy wstanę na nogi, stworzę dla Was
coś, co pozwoli wam wypłynąć na wody pisarstwa.
Pragnę z całego serca, by
teraźniejszość nie mieszała się z przeszłością, a przyszłość otwarła drogę ku
zwycięstwu.
Waszemu i mojemu zwycięstwu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz