Weekend na Śląsku był upalny... jak
w całym kraju, a skwar nie odpuszcza. Dla mnie jest zbyt duszno i ciepło na górskie wędrówki czy leniuchowanie na
kocu przy rzece. Razem z mężem wybraliśmy inną opcję odpoczynku, która zawsze
ładuje nam baterie po całym tygodniu.
Naszym celem było znalezienie
pola lawendy, by nagrać krótki filmik do zwiastuna kolejnej książki.
Niestety o tej porze na polach
leżą już słomiane rulony po żniwach, szlajają się kombajny, zbierające
plony. Susza w tym roku dała ostro w kość rolnikom, co dało się zaobserwować już
w maju, gdzie sporo pól zostało przeoranych, ponieważ rośliny najzwyczajniej
uschły.
Nasz mały samochodzik przemierzał
wąskie dróżki pomiędzy polami i pokonywał odważnie, każde dziury na drodze.
Dzięki odbiciu z głównej trasy, w niemal nieprzejezdną dla śmiertelników
ścieżynę, zaleźliśmy piękne pole kukurydzy rozściełające się na sporym obszarze.
Jak zauważyliśmy później, jedynie kukurydzy nie zebrano, dlatego nadal dojrzewa
ładnie skąpana w słońcu.
![]() |
Widok na elektrownię Rybnik |
Z tego miejsca mieliśmy rzut
beretem od Arboretum Bramy Morawskiej w Raciborzu. Piękny ogród botaniczny
składający się z dwóch części: lasu i ścieżek dydaktycznych, w tym małego zoo.
Mieliśmy cichą nadzieję na lekkie ochłodzenie w środku lasu, ale nadzieja to
jedno, a rzeczywistość okazała się brutalna.
Zaduch i parówę rekompensował
spacer w ciszy i zieleni, latające motyle i skaczące małe żabki, towarzyszące
nam na leśnej ścieżce.
Z tego miejsca wyruszyliśmy dalej,
jako że czuliśmy niedosyt, a z filmem trzeba ruszyć, wylądowaliśmy w Pszczynie (gdzie
nie omieszkały pokąsać mnie kolejne owady. Moje nogi mienią się teraz piękną
paletą barw ewoluujących siniaków po ugryzieniach oraz ogromnych czerwonych swędzących
górek).
![]() |
Zamek w Pszczynie |
Zamek jak zamek, ten kto nie był, polecam gorąco zwiedzić. Park jest zadbany, dokoła soczyście zielone połacie
traw, można rozłożyć kocyk i poleniuchować, lub pospacerować pod ogromnymi dębami. Uwaga na spadające żołędzie... jest ich naprawdę sporo.
W zamku
znajduje się muzeum, wnętrza z XIX i XX w. oraz zbrojownia i wystawy, a na
zewnątrz stajnie książęce.
Obok zamku, tuż po drugiej
stronie ulicy, można zajrzeć do zagrody żubrów.
Jak to zazwyczaj bywa, w drodze powrotnej dostrzegliśmy piękne pole zboża. Orkisz przypomina żołnierzy czekających na
rozkazy, by napaść przeciwnika.
Pole w blasku zachodzącego słońca wyglądało magicznie. Idealne zakończenie dnia o zachodzie słońca.
Ps. Jak Wam się udało przetrwać ten upał?
Ja nadal mam na termometrze w mieszkaniu 32 C.
Upały męczą niesamowicie. Masz piękną sukienkę. ;) Super, że udało Ci się uchwycić tę małą żabkę. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego wieczoru i pozdrawiam! :*
Dziękuję. Mam nadzieję, że przyjdzie w końcu małe ochłodzenie ;)
UsuńPozdrawiam :*
Też mam taką nadzieję. ;)
UsuńA w czasie powrotu napotkaliście Paulinę .. Hmm nadal myślę kiedy to było heh.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane kochana �� czekam na kolejne wpisy.
Pozdrawiam i całujemy z Zuzanką ��
Kochana, widzieliśmy Cię z Tomaszem na Wiślance :D Wczoraj hihi :D
UsuńNasze małe czerwone autko śmiga szybko (wczoraj był brudasek, dzisiaj czyścioszek)
Wiedziałam od razu, że to Ty, tej uśmiechniętej twarzy nie można przegapić :D
Całuski dla Was :*
Oj gorąco gorąco, ale forteczki bardzo klimatyczne. Podziwiam, że mimo takiego upału chciało się Wam wybrać na wycieczkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńGorąco ale w domu jeszcze gorzej... z dwojga złego lepsze wycieczki w upale niż zaduch w mieszkaniu :D
Piękne zdjęcia, natury najbardziej
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuń