poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Górskie wędrówki. Wielki Krywań na Słowacji.




   Weekend minął, burze przeszły, chociaż jak dla mnie było skąpo w opady deszczu. Nowy dzień i słoneczko za oknem. Nie narzekam, słyszałam od kogoś powiedzenie: Jakie lato taka zima. A ja bardzo kocham zimę i możliwość jazdy na łyżwach ;) 

   Niedziela była wielką niespodzianką, po deszczowej sobocie, nie miałam zamiaru siedzieć w domu. Też tak macie? Pewnie tak, szkoda weekendu na siedzenie na tyłku.

   Jak to z zwyczaju mam z mężem, na ostatni moment pakujemy się na wyjazd w góry. Standardowo obieramy cel w trakcie pakowania swoich plecaków. Tym razem padł na tapetę Wielki Krywań najwyższy szczyt pasma górskiego Małej Fatry na Słowacji w Centralnych Karpatach Zachodnich. Szczyt ma wysokość 1709 m n.p.m. Jest nieco niższy niż Babia Góra, ale...

   Oh, ale dał nam w kość.

Mapka turystyczna, bez której nie możemy się obejść.



   Z doświadczenia wiem, że szlaki są często źle oznakowane, a nawet zdarza się brak oznaczenia (często przez wycinkę drzew). Mapka to dobry sposób, by odnaleźć się w terenie. Polecam dla mniej doświadczonych, ale i dla doświadczonych w celu odciążenia umysłu ;)

  14,1 km, taką długość naszego szlaku pokazywała mapka, czas marszu 7h. W teorii spoko, w praktyce zawsze wychodzi dłużej.



   Masyw Wielkiego Krywania znajduje się w głównej grani Małej Fatry Krywańskiej, pomiędzy szczytem Pekelnik 1609 m n.p.m. i przełęczą Snilovske sedlo 1524 m n.p.m. Podejścia są strome i skaliste, do Sedlo za Kraciarskym 1214 m n.p.m. od Starej doliny idziemy ciągle w lesie.




   Na samym początku trasy trafiliśmy na błotniste i śliskie podejście, jeden nieostrożny ruch a człowiek wywróci się na tyłek i zjedzie na sam dół. Dla kogoś, kto kocha grę Tomb Raider i przygody sławnej pani archeolog Lary Croft to czysta frajda. Dla mnie raj... raj dla dorosłych. Wspinaczka, skoki, wysokość i przepaście. Lęk wysokości (maleńki) wyparty ciekawością. Czułam się jak Lara, nawet mój strój był do złudzenia podobny i obowiązkowy warkocz na plecach.



      No dobra, maniacy wspinaczek wybiorą szlaki, ale co z innymi?

   Dla pocieszenia, jeśli nie jesteście fanami pieszych wędrówek i mozolnego pokonywania skalistych i ciężkich podejść, po których pieką uda ;) mam dla Was niespodziankę. Na samym dole znajduje się wyciąg przy Vratna chata z tego miejsca można wjechać uroczą kolejką na pułap 1495 m n.p.m Vytah hor. Stanica z tego miejsca od szczytu na Wielki Krywań dzieli Was 1,2 km i ok 40 min. piechotą.

      Na wyciągu ludzi jest sporo. Z mężem byliśmy sami na szlaku prowadzącym na szczyt i schodząc również sami. Trasa jest wymagająca, dlatego większość wybiera kolejkę. To nic złego, ma to być przyjemność dla wszystkich.

     Ja po prostu kocham wspinaczki. A Wy?


Na tego Pana przyjdzie pora w przyszłym roku. Wielki Rozsutec, mnóstwo skałek, ostrych podejść, łańcuchów. W kieszeni potrzeba dużo rozwagi, umiejętności i asekuracji.


     Widoki przepiękne, wyciskające z oczu łzy szczęścia. Dzikie sarny przecinające drogę piechurom (oj... ale się wystraszyłam, myślałam, że to większy zwierz...) Według mnie najpiękniejsza góra, jaką dotąd zdobyłam, trasa rewelacyjna, wymagająca. Odznaczenia dokładne. Ludzie chodzą uśmiechnięci. Widoki ze szczytu... bajka.

Mówią, że Mała Fatra to Małe Tatry i mają rację.






14 komentarzy:

  1. Wspinaczka zawsze była moją piętą achillesową. Zdecydowanie bardziej preferuję wypoczynek nad jeziorem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, jezioro też jest fajne :D Jak dodam do tego kajaki albo żaglówki to już wypas ;) Ale leniuchowanie też lubię.

      Usuń
  2. Ale piękne zdjęcia. A słowackie góry lubię ale na rozpoczęcie sezonu snowboardowego, bo można się rozjeździć przed Austrią czy Włochami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, zawsze chciałam spróbować swoich sił na snowboardzie, zastanawiam się czy uda mi się to ogarnąć. Cieszę się, że ludzie mają swoje pasje i to związane z górami :D

      Usuń
  3. wspaniałe krajobrazy, można sięgać chmur ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham góry! <3
    Świetny post, piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zdjęcia! Uwielbiam górskie wpsinaczki, choć przez jakiś czas zdradziłam je dla pokonywania tras rowerem. Ostatnio jednak zaczęłam znów wędrować (z psem)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, ja się muszę przyznać bez bicia, że nie miałam okazji w tym roku jeździć na rowerze ;)
      Pies to chyba taki motor napędowy do wędrówek :D Często spotykam na szlakach piechurów z psiakami, piękny widok.

      Usuń
  6. My uwielbiamy wędrówki i trekkingi, ale się raczej nie wspinamy. Fantastyczne zdjęcia i magia gór cudna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, pozdrawiam serdecznie i życzę udanych wypraw :D

      Usuń
  7. Ja też kocham wspinaczki, największą radość odczuwa się kiedy można podziwiać widok z góry po pokonaniu wszelkich trudności. to jest jak wspaniałą nagroda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla tych widoków warto natrudzić się i w pocie czoła dojść na szczyt. Nagroda jest wspaniała :D

      Usuń