środa, 25 lipca 2018

Nie bądź szablonowcem. Weterani (pisarscy) są nudni.

Fot. Dorota Jankowska
Ja wiem, jak mole książkowe kochają serie wydawnicze swoich ulubionych pisarzy, sama taka byłam. Zatapiałam się w słowa wielu powieści, połykałam, dosłownie pożerałam książki oczami. Musiałam przeczytać każdą pozycję danego autora, musiałam! Wierzcie mi to był mój nałóg. Tak bardzo się wciągnęłam, zwłaszcza w liceum, że dyrektor dał na bibliotekę więcej pieniędzy i byłam bardzo zaszczycona gdy poproszono właśnie mnie, bym wybrała kilu autorów i tytuły, aby odświeżyć naszą skromną bibliotekę.

Moja radość wypływała na twarz, cały miesiąc chodziłam szczęśliwa, nawet wzięłam udział w konkursie bibliotecznym. Zebrałam kilkoro ludzi, również moli książkowych i razem wygraliśmy bitwę, zdobywając cudowne nagrody w postaci książek. Wtedy też dostałam interesującą pozycję: Zjawa w Adidasach Darii Doncowej.

Daria Wasiliewa szukając spokoju przyjmuje posadę kierownika księgarni. Jednak prześladujący ją pech nie daje o sobie zapomnieć. Już pierwszego dnia pracy znajduje w szatni zwłoki dziewczyny, którą zidentyfikowano jako... Darię Wasiliewą. W jaki sposób się tam znalazła? Daria, zapamiętały detektyw-amator, zamierza wyjaśnić zagadkę i, jak zwykle, pakuje się po same uszy w kłopoty.
www.empik.com


I wiecie co? Byłam w szoku. W życiu nie czytałam tak dziwnej (jak na tamte czasy) książki. Styl pisania znacznie odbiegał od znanych na rynku powieści, wtedy poczułam się jakbym dostała (za przeproszeniem) w pysk!

– To styl może być inny? – zapytałam siebie samej.

Tak!

Zadałam sobie kolejne pytanie:

– Dlaczego ja, nieletni smarkacz był tak ciemny chociaż poczytny?

Od czasu tej jakże dziwnej ale wspaniałej lektury, zaczęłam szukać perełek wśród pospolitych tworów. Odmiennej tonacji słów, bo dla mnie tekst ma swoją melodię. Swoje odzwierciedlenie w muzyce, o której opowiem innym razem. Pomyślałam więc:

– Dlaczego większość książek jest taka sama?

No właśnie!

Piszę to nie dlatego by oceniać, ale by zachęcić Was do nieszablonowości. Oddajcie swój charakter, w końcu język ewoluuje, więc nie zamykajmy się w małym światku, tylko idźmy o krok dalej.

Niech twórczość się rozwija, a Wasze palce będą pionierami.

3 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie. Moim ulubionym autorom (a jestem fetyszystką książkowych serii, jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało) zdarza się popełnić zapychacze. Sama lubię, od czasu do czasu zaryzykować i postawić na nieznanego autora :).

    Pozdrawiam
    zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie ukrywam, że nadal lubuję się w seriach, ale jestem szperaczem książkowym i uwielbiam odkrywać nowości (czasem dostępne tylko w wersji anglojęzycznej).

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Skąd ja to znam :), mam podobnie. Czasem warto przeczytać książkę w oryginale, niż czekać rok, może dwa, aż jakiś polski wydawca w końcu się nią zainteresuje. Ja obecnie w planach mam książki Rosie Walsh The man who didn't call.

      Usuń